wtorek, 8 marca 2016

Ważne coming outy

Mój wewnętrzny coming out opisałem w poprzednim poście. Wydaje mi się, że to właśnie on jest w naszym życiu najważniejszy. Spojrzenie w lustro i powiedzenie "Jestem gejem", "Jestem lesbijką", "Jestem biseksualny/a", "Jestem osobą transpłciową" obraca nasze życie o 180 stopni. Mnie osobiście wyjście z szafy dodało sił.

Już od samego początku wiedziałem, że prawdę o sobie muszę komuś wyjawić. Pierwszą osobą była moja przyjaciółka (tak, ta sama). Znała mnie na wylot, więc szybko zauważyła, że coś się u mnie zmieniło. Widziała mój uśmiech, moją chęć życia i szczęście wypisane na twarzy... Gdy jej to powiedziałem, była zdziwiona, bo nie spodziewała się takiego wyznania. Wszystko jednak zaakceptowała. Musiałem Ją przeprosić za moje zachowanie, bo przecież byłem gotowy na związek, który zniszczyłby nie tylko moje życie, ale także Jej. To właśnie Ona nas uratowała, więc podziękowałem też za "kosza", bo własnie to było jednym z przyczynków do zmian. Nie spodziewałem się, że presja otoczenia (czyli powszechne dążenie do stworzenia tradycyjnej rodziny) może doprowadzić mnie do takiego stanu. Wbrew pozorom, nie było to najtrudniejsze wyjście z szafy...

Mama. Dowiedziała się bardzo szybko, pod wpływem chwili. Był już bardzo późny wieczór... Wróciłem do domu z randki z moim Księciem. Pamiętam słowa, które wtedy wypowiedziałem: "Na pewno się domyślasz, że zacząłem się z kimś spotykać. Tylko, że może być to dla Ciebie szok, bo to nie jest dziewczyna, tylko chłopak". Nie odzywała się do mnie przez całe tygodnie... Każda próba rozmowy kończyła się wielką kłótnią. Jak można poważnie traktować wypowiadane/wykrzyczane słowa? "Powinieneś zrezygnować z życia jako odmieniec, żeby nie robić rodzinie przykrości". "Będę musiała się za Ciebie wstydzić". "To jest najgorsze, co mnie w życiu spotkało". "Gdybym wiedziała, że taki jesteś, nie urodziłabym Cię". "Nikt nie może się o tym dowiedzieć". "Masz się wyprowadzić". Bardzo się na Niej zawiodłem. Nigdy nie spodziewałem się, że moja mama, moja ukochana mama, może mieć w sobie tyle jadu. Tata dowiedział się od mamy i nigdy z Nim na ten temat nie rozmawiałem. Zawsze myślałem, że miłość dziecka do rodzica i rodzica do dziecka jest bezwarunkowa. Widocznie nie w każdym przypadku.

Minęło już półtora roku i trochę się zmieniło, bo nie ma już między nami kłótni. Wydaje mi się, że mój homoseksualizm został już w jakimś stopniu zaakceptowany. Nie dotyczy to jednak mojego związku. Ostatnio postanowiłem, że nie będę się krępować i staram się mówić o Nas, nie o mnie. Muszę rodziców do tego przyzwyczajać, w końcu kropla drąży skałę - sfera marzeń daje o sobie znać. Cały czas mam jednak do Nich żal (i chyba zawszę będę go mieć), bo takich rzeczy się nie zapomina.

Powiem szczerze - zazdroszczę innym wsparcia rodziców i ich pełnej akceptacji.

P.S. 1. Mamy dzisiaj Dzień Kobiet - życzę więc wszystkim Paniom wszystkiego dobrego!

P.S. 2. Dziękuję wszystkim za miłe słowa, bo dodajecie mi tym sił do pisania!

5 komentarzy:

  1. Hej, ja swoim rodzicom nie powiedziałem i raczej nie powiem, nie mam takiej potrzeby... Co do miłości bezwarunkowej.. to matka ma taką, matki nie da się nauczyć miłości do dziecka i nie da się spowodować, że przestanie kochać swoje dziecko, ojciec natomiast może kochać warunkowo - no taki nasz ludzki gatunek jest.. Wiesz, myślę, że każdemu z nas bardzo zależy , aby te osoby które są nam najbliższe nasz zaakceptowały. Prawda jest tez taka, że odrzucenia przez nich jest najbardziej bolesne.

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie temat homoseksualizmu nie istnieje. W domu myślą, że mi przeszło. Kiedyś im wygarnę co o nich sądzę i nigdy więcej na oczy mnie nie zobaczą. Nie wiem w czym jest problem, że jest się gejem. Ja na Twoim miejscu nie wybaczyłbym dopóki by mnie nie przeproszono i nie zaakceptowano partnera. Mam nadzieję, że masz wsparcie męża?

    OdpowiedzUsuń
  3. Najbardziej chyba boli brak akceptacji rodziców. Podziwiam twoje dążenie do przekonania ich. Ja chyba nie miałbym tyle siły i zerwałbym kontakt z rodzicami. Pozdrowienia i dużo siły! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wiecie co... Ja osobiście nie wyobrażam sobie przestać z rozmawiać z rodzicami, dlatego też chcę ich przekonać do swoich racji. Chcę, żeby cieszyli się moim szczęściem. Tak naprawdę to nie są źli ludzie, tylko chyba zagubieni - wszystkie ich marzenia, dotyczące mojej osoby, legły w gruzach i potrzebują dużo więcej czasu na odnalezienie się w tym wszystkim. Oczywiście wypowiedzianych słów już nie cofną, ale nie odbiorę im szansy na zmianę postępowania. Ba!!! Sam będę Im pomagać! A sił do tego mi nie brakuje - daje mi ją mój partner, który wspiera mnie we wszystkich moich działaniach.

    OdpowiedzUsuń
  5. To bardzo przykre, kiedy własna matka nie potrafi akceptować Ciebie takim jaki jesteś. Mimo tej przykrości, która Ciebie spotkała, mam nadzieję, że z czasem dogadacie się, przynajmniej tak byś był zadowolony z tego :) Wiem, że to trudne, choć u mnie tak nie było. Życzę Ci wytrwałości i wielu radości u boku swojego ukochanego :) To bardzo ważne, kiedy mamy przy sobie osobę nam bliską, wówczas nasza siła jest większa, a przykrości łatwiej przełknąć.

    OdpowiedzUsuń

Nie krępuj się - komentuj, sugeruj, zostaw po sobie ślad...