poniedziałek, 21 marca 2016

Gdy gej chce być ojcem

Często bywam nianiem dla mojej bratanicy - realizuję się w roli jej ukochanego wujka. Już od ponad 4 lat to blondwłose, teraz już ponad metrowe dziecko jest obecne w moim życiu. Wszelkie zabawy, kupowanie prezentów czy oglądanie z Nią bajek sprawiają mi ogromną przyjemność. Jestem ze wszystkim na bieżąco. Nawet zmiana pampersa nigdy nie była dla mnie problemem. Powiem szczerze, zawsze miałem instynkt ojcowski, zawsze chciałem mieć dzieci. Uwielbiam je i one też do mnie lgną. Wiem, że byłbym dobrym i odpowiedzialnym ojcem, ale chyba nigdy nie będzie mi to dane. No właśnie - chyba.

Zdaje sobie sprawę, że obecnie rodzicielstwo wśród homoseksualistów jest tematem tabu. Tylko, że to tabu można policzyć w dziesiątkach tysięcy dzieci wychowywanych w nieformalnych tęczowych rodzinach. Niestety, wygląda na to, że w najbliższej, ale także w tej trochę dalszej przyszłości nic się nie zmieni. O ile jeszcze sytuacja, w której lesbijka ma dziecko, jest realna, o tyle już gej-ojciec wydaje się być kompletnie oderwany od polskiej rzeczywistości. Jeśli chodzi o wychowywanie dzieci, prawo i sądy faworyzują kobiety i to najczęściej przy nich dziecko pozostaje. Nie zmienia to jednak faktu, że żyjąca otwarcie lesbijka przechodzi o wiele trudniejszą batalię prawną. Jednak to mężczyzna zawsze jest na straconej pozycji, także przy adopcjach, a co dopiero gej. 

Jakiś czas temu odbyłem z moim partnerem bardzo poważną rozmowę na ten temat. Zapytałem się czysto hipotetycznie, czy jeśli byłaby taka możliwość, czy chciałby mieć dzieci. Usłyszana odpowiedź byłą tą, której się spodziewałem (w końcu już trochę się znamy) - on nie ma takich potrzeb, ale ze względu na mnie i moje pragnienia, to chce tego tak, jak ja.. Twierdzi, że jeżeli ja bym się w tym realizował, to On wspierałby mnie we wszystkim. Wybrnął z tego bardzo dyplomatycznie. Tylko czy decyzja o posiadaniu dziecka może taka być? Rodzicem się albo jest, albo nie jest. Tutaj nie ma miejsca na półśrodki. Od razu odpowiadam na możliwe pytanie z Waszej strony - nie planujemy obchodzenia przepisów i szukania kobiety, która urodzi nam dziecko, a potem zrzeknie się do niego praw, byśmy to my mogli je wychować.

Tak sobie myślę (i to jest takie myślenie życzeniowe), że jeśli jakimś cudem np. za 10 lat zmieni się w Polsce prawo i formalne pary nieheteroseksualne będą mogły adoptować dzieci, to nie widzę innej opcji, jak tylko starać się o adopcję. Mam nadzieję, że i mój partner poczuje to, co ja czuję już od dawna. Będzie to już czas, kiedy będziemy w pełni ustatkowani, z własnym mieszkaniem lub domkiem z ogródkiem... Tyle dzieci przebywa w domach dziecka. Nie wiem, jak można myśleć, że będzie im tam lepiej niż w rodzinie składającej się z dwóch mężczyzn czy dwóch kobiet. Szkoda, że w najbliższej perspektywie nie ma nawet cienia szansy na jakąkolwiek zmianę...

5 komentarzy:

  1. Ja i Misio nie chcemy mieć dzieci. Nie czujemy się rodzicami, poza tym w tym kraju ojciec gej zniszczyłby własne dziecko. W szkole lub na ulicy wszyscy by je wyśmiewali, pluli. Zresztą rodziców homo też. Myślę, że trzeba się pogodzić z tym, że nie będzie się miało dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pogodzić? Chyba żartujesz! Gdyby stosować taki tok myślenia, to powinniśmy zrezygnować ze swoich partnerów, bo ludzie mówią... Trzeba dążyć do tego, by ten świat zmienić, a nie biernie mu się przyglądać.

      Usuń
  2. Jeżeli chodzi o zmianę prawa w Polsce, to ja nie liczę na to w ogóle. Ocenia się, że około 50 tysięcy dzieci wychowuje się w rodzinach jednopłciowych. Czyli życie jak zwykle pisze swoje scenariusze. Gdyby ktoś bardzo chciał mieć dziecko, zawsze może znaleźć kobietę, która urodzi. Ja nie widzę tu obchodzenia prawa, tym bardziej, że ono nie zabrania takich sytuacji. Trzeba również pamiętać, że rodzicielstwo to nie zabawa i decyzja musi być podjęta z pełną świadomością. Pozdrawiam wszystkie rodziny LGBT. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kibicuję Wam w tym marzeniu. Ja nie czuję potrzeby posiadania dzieci, wiem, że mój facet chciałby mieć syna, ale wizja naszego państwa i tych zmian, jakie nadejśc powinny a pewnie jeszcze długo nie nadejdą, jest straszna i odechciewa się tego wszystkiego. Tak czy inaczej wiem, że są takie tęczowe rodziny, które chciałyby móc wychowywać dzieci. Ja w tym nie widzę problemu. Mimo wszystko ojcem mogę być, ale póki co jedynie chrzestnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jestem już podwójnym ojcem chrzestnym, ale dobrze wiesz, że to nie to samo...

      Usuń

Nie krępuj się - komentuj, sugeruj, zostaw po sobie ślad...