piątek, 8 kwietnia 2016

O związkach partnerskich i małżeństwach

Wiele osób twierdzi, że związek partnerski czy małżeństwo jest tylko papierkiem, który tak naprawdę nic nie wnosi w życie pary homo- czy heteroseksualnej. Owszem, wnosi i to bardzo dużo. Najważniejsze jest to, że taki papierek daje pewne prawa, których inną drogą nie nabędziemy. Nawet jeśli jesteśmy parą wiele lat, a nasi znajomi i rodzina traktują nas jak małżeństwo, to jednak wg prawa nadal jesteśmy dla siebie osobami obcymi. Co z tego, że wspólnie prowadzimy gospodarstwo domowe, dbamy o siebie z zdrowiu i w chorobie - dla tych wyżej nic to nie znaczy.

Wyobraźmy sobie sytuację, w której nasz partner leży nieprzytomny w szpitalu, a nam, jako osobom obcym, nikt nie chce udzielić żadnej informacji o jego stanie zdrowia. Byłaby to ogromna męka. Jeszcze w sytuacji, w której rodzice partnera akceptują nasz związek nie byłoby tak źle, ale dobrze wiemy, że często życie pisze własne scenariusze. Ja mam poważne wątpliwości co do tego, jakby to wszystko wyglądało, gdybym to ja leżał w szpitalu. Moi rodzice nie akceptują naszego związku, więc może być w tej kwestii różnie. Nie chcę, aby mój partner kiedykolwiek czegoś takiego doświadczył, więc nie mogę chorować.

Podobnie sprawa wygląda w przypadku śmierci partnera. My oczywiście planujemy żyć długo i szczęśliwie, ale przypadki chodzą po ludziach. W sytuacji, gdy jeden z partnerów umiera, drugi automatycznie nie dziedziczy jego majątku. Ba! Nawet nie ma do niego żadnych praw. Gdy spisało się testament, nikt już nie może mieć wątpliwości, że spadek nam się należy, ale trzeba zapłacić ogromny podatek jako osoba niespokrewniona (w końcu bez "papierka" jesteśmy dla siebie osobami obcymi). Trzeba także pamiętać, że istnieje też coś takiego jak zachowek, który należy się np. rodzicom partnera. Jeśli nie zostali ujęci w testamencie, to mogą, ale nie muszą z tego prawa korzystać. Wszystko zależy od ich dobrej woli. Nawet w kwestii pochówku partnera, będąc osobą obcą nie możemy podjąć żadnej decyzji, bo nie jesteśmy rodziną. Wszystko zależy od dobrej woli rodziny zmarłego partnera.

Także załatwianie spraw urzędowych jest łatwiejsze, gdy ma się papierek. Zwykłe urzędowe pełnomocnictwo, np. związane z rejestracją samochodu, dla osób najbliższych jest bezpłatne, natomiast w innych przypadkach wymagane jest uiszczenie opłaty skarbowej. Także na poczcie nie wydadzą nam listu poleconego adresowanego do partnera, bo osobom obcym takie prawo nie przysługuje. Nie ma też możliwości wspólnego rozliczania się z Urzędem Skarbowym.

Tak naprawdę sprawy te nie dotyczą tylko par homoseksualnych, ale także par heteroseksualnych, które z różnych względów nie chcą sformalizowania swojego związku. Życie "na kocią łapę" nie daje żadnej stabilizacji i w rzeczywistości niczego w życiu nie zapewnia. Można powiedzieć drugiej osobie "kocham Cię" i przyrzec, że będzie się razem aż do śmierci, ale takie wyznanie ma znaczenie tylko dla nas. Przecież nawet rozstanie w związku nieformalnym nie ma takich konsekwencji, jakie niesie za sobą prawnie określony rozwód.

W praktyce można oczywiście spisać u notariusza wszelkie pełnomocnictwa, np. o udzielaniu informacji o chorobie i pobycie partnera w szpitalu, ale to wszystko wiąże się z kosztami. Nie każdego jednak stać na spisanie takiej i innych potrzebnych umów. My pewnie zdecydujemy się na spisanie u notariusza tzw. "umowy partnerskiej" (wzorem chłopaków z Mojego Wielkiego Krakowskiego Wesela), bo chcemy zapewnić sobie w miarę normalne funkcjonowanie w tym państwie. Wtedy pozostanie nam tylko czekać na zmianę polskiego prawa. 

5 komentarzy:

  1. I to jest niestety nasza bolączka. Nasi partnerzy tak naprawdę nie dostaną nic po naszej śmierci jeśli ich sami w jakiś sposób nie zabezpieczymy. Najgorzej jest wtedy gdy trafimy do szpitala lub umieramy. Trzeba walczyć o swoje z urzędasami a ci zachowują się jak roboty. Współczuję Tobie, że nie masz wsparcia w rodzinie zresztą ja też. Kiedyś byłem na nie, a teraz jak najbardziej na tak jeśli chodzi o związki partnerskie. Powinniśmy brać takie same śluby jak heterycy oczywiście w urzędzie nie u klechów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Michał, bardzo cieszę się, że zmieniłeś zdanie na ten temat. Pamiętam, jak sam, anonimowo komentowałem Twój blogowy wpis o tym, że nic nie potrzebujesz - gotowało się we mnie! hehe
      W Polsce mamy rozdział Kościoła od Państwa, żeby osoby niewierzące lub wiary innej niż powszechna także mogły żyć w zgodzie ze swoim sumieniem. Ja nie oczekuję, że mój związek zostanie pobłogosławiony przez księdza, bo zwyczajnie tego nie potrzebuję. Jako obywatel tego kraju oczekuję, że rządzący w końcu potraktują nasz problem poważnie, tzn. następny rząd, bo poczynań tego nawet nie warto komentować.

      Usuń
    2. A my się denerwujemy kiedy ktoś komentuje jako anonim i się nie podpisze hehe. Sporo takich komentarzy nie publikujemy. Wiem, że często piszę ostro, ale za to mnie lubicie hehe. Odkąd mam męża inaczej patrzę na nasz związek, życie. Chcielibyśmy być na równi traktowani jak inni. Jesteśmy takimi samymi ludźmi, więc należą nam się takie same prawa co hetero. Kogoś obrzydzamy? Ale jakoś nikt się nie porzygał.

      Usuń
  2. Carlo, oddałeś sedno problemu. Wielu ludzi ze środowiska LGBT tego nie rozumie, negując potrzebę zmiany prawa. Przekonają się, że byli w błędzie gdy ich to bezpośrednio dotknie. Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda jest taka, że młodzi ludzie często o takich sprawach w ogóle nie myślą, bo nie czują takiej potrzeby. Wielu ludzi jest często zbyt niedojrzałych, by byli w stanie podjąć taką decyzję, a oczy otwierają się dopiero wtedy, gdy problem już wyniknie. Przecież lepiej uczyć się na błędach kogoś niż na swoich.

      Usuń

Nie krępuj się - komentuj, sugeruj, zostaw po sobie ślad...