Na wstępie chciałem Was przeprosić za to, że tak rzadko się odzywam. Ostatnio w moim życiu dużo się dzieje. Są to rzeczy i pozytywne, i niestety także negatywne. Udało mi się jednak znaleźć odrobinę czasu na napisanie kolejnego posta. Początkowo myślałem, że nie będę mieć większych problemów z regularnym pisaniem, ale okazało się, że byłem w błędzie - praca robi swoje, a każdą wolną chwilę staram się spędzać z moim Skarbem. Obiecuję jednak, że bloga nie porzucę. To nie jest w moim stylu! :)
Tak się właśnie zastanawiam, jak to jest z tą zazdrością w związku i czy "nie ma miłości bez zazdrości". Z jednej strony - gdy jej nie ma, to może to oznaczać, że ufamy partnerowi bezgranicznie lub wg innej interpretacji - w ogóle nam na nim nie zależy. Z drugiej trony, gdy zazdrość jest, możemy myśleć, że partner nam nie ufa albo wręcz przeciwnie - bardzo nas kocha. I bądź tu człowieku mądry! W zasadzie nie samo uczucie zazdrości, ale zachowanie spowodowane tym uczuciem jest tutaj głównym problemem. Nie wyobrażam sobie chorobliwej zazdrości obsesyjnej, bo ona działa na związek destrukcyjnie i prędzej czy później taka para rozstanie się. Zakładając z góry możliwość zdrady, sami stawiamy związek na straconej pozycji. To jest przypadek, gdy obie osoby nie mają życia. Zazdrosny ma manię zdrady, a ten drugi czuje się osaczony. Jeśli zazdrość zdominuje wszelkie inne uczucia w związku, partnerstwo będzie poważnie zagrożone. Brak zaufania, podejrzliwość, nadzorowanie życia partnera, próby zamknięcia go w złotej klatce – to wszystko jest pochodnym zazdrości. Takie coś nigdy nie jest korzystne dla nikogo. Urządzanie scen zazdrości przy znajomych, szpiegowanie komputera czy telefonu partnera, natarczywe telefony do pracy – wszystko to uderza bezpośrednio w fundamentalne dla istnienia związku obustronne zaufanie.
Ważne jest, by każdy miał w związku swoją życiową przestrzeń. Każdy potrzebuje czasu na swoje własne sprawy, w których obecność drugiej osoby nie jest potrzebna. Może partner ma jakieś swoje osobliwe hobby? Może chciałby się spotkać ze swoimi starymi znajomymi? A może potrzebuje chwili wyciszenia? Kłótnie, zazdrość i wszelkie podejrzenia są tu nie na miejscu. Nie możemy irytować się taką sytuacją, a już ma pewno nie możemy takiej irytacji ostentacyjnie okazywać. W przypadku większości związków odrobina przestrzeni dla każdego z partnerów pomaga w podtrzymywaniu uczucia oraz sprawia, że nigdy nie brakuje im tematów do rozmów. W rzeczywistości nie tylko nasi partnerzy, ale także i my potrzebujemy chwili tylko dla siebie. W przeciwnym razie, będziemy się od siebie oddalać, aż w końcu się rozstaniemy. Przecież nikt z nas tego nie chce. Pamiętajmy też, że obsesyjną zazdrością sami możemy nakłonić do zdrady, na zasadzie - jeśli i tak mnie podejrzewa, to dam mu chociaż prawdziwe powody... Osoba osaczona szukając swojej przestrzeni, właśnie wtedy może skorzystać z pojawiającej się okazji.
Ja i mój partner jesteśmy o siebie zazdrośni, chociaż wydaje mi się, że to On jest bardziej... Uwielbiam te Jego mini sceny zazdrości w domowym zaciszu! Nie wiem, co teraz powiedziałby o mnie mój partner, ale ja Jemu ufam bezgranicznie i wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdził. Nie oznacza to jednak, że ja nie jestem zazdrosny - oczywiście, że jestem, tylko że kiedyś starałem się aż tak bardzo wszystkiego nie okazywać, uzewnętrzniać. Teraz już to robię i sam lepiej się z tym czuję, a i mój Skarb jest też spokojniejszy, bo wie, że Go kocham. To chyba zdrowa zazdrość i właśnie takiego uczucia każdemu życzę.