Dawno się nie odzywałem. Wiem, miałem pisać częściej, ale ostatnio wolnych chwil w mym kalendarzu brakuje. Wiele razy siadam do komputera, włączam opcję pisania nowego postu i stwierdzam, że nie mam sił, a jedyne o czym myślę, to moje łóżeczko. Przez ostatnie dwa miesiące moje życie obraca się wokół trzech tematów - praca, dom i mój Skarb, dla którego nie zawsze mam tyle czasu, ile obaj byśmy chcieli. Trochę się nawet o to kłócimy, w zasadzie nie tylko o to, bo też o moją fascynację pracą, o moje łamanie obietnic (nie zawsze celowe) i częstą zmianę zdania.
Okazało się też, że ja i mój partner mamy także troszeczkę inne poglądy na niektóre sprawy. Groziło to nawet rozstaniem z miłości. Ba! My nawet przez kilka godzin byliśmy singlami, ale udało nam się porozumieć. Dla naszego wspólnego dobra, bo bardzo mojego Skarba kocham, postanowiłem zrezygnować z jednego ze swoich marzeń, a raczej realizacji tego marzenia w pojedynkę, co umożliwia mi firma - chodzi o zagraniczne wyjazdy szkoleniowe. Jestem zdania, że jeśli firma daje Ci możliwości rozwoju i doskonalenia się, powinno się korzystać, bo później "przez przypadek" firma zrezygnuje z Ciebie. Dla mnie taka postawa jest świadomym zwalnianiem się z pracy - tak Misiu, cały czas tak myślę. Powiem szczerze, nie było to łatwe, ale czego nie zrobi się dla ukochanej osoby? Jakby nie było, jest to z mojej strony niemałe poświęcenie, które mam nadzieję, zostanie przez mojego partnera docenione. W końcu jest całym moim światem. Tak naprawdę, to zrobiło mi się jednak bardzo smutno, bo okazało się, że coś, co sprawiłoby mi dużą przyjemność a zarazem przydało w pracy, delikatnie mówiąc - nie spotkało się z akceptacją partnera. Niech mi teraz powie, że mi na Nim nie zależy :P Sam nie wiem, co było dla Niego ważniejszym argumentem: obawa, że Go zdradzę (chociaż wcale do tego nie potrzeba wyjazdów, o czym pisałem w jednym ze wcześniejszych postów) czy to, że będzie się o mnie bać i martwić. Tak właśnie teraz o tym pomyślałem....
Wiecie co? Ja nie będę od Niego wymagać żadnych poświęceń. To trochę nie jest w moim stylu - po prostu akceptuję Go ze wszystkimi Jego wadami i zaletami. Będę dopingował Go w realizowaniu swoich pasji oraz wspierał w dążeniu do wyznaczonego celu. Jeśli On będzie szczęśliwy, to i ja też będę!