środa, 6 lipca 2016

Po kryzysie, czyli wakacyjne plany

Mamy wakacje - to tyle...

Mój mężczyzna z racji swojego zawodu ma wolne, ale za to ja jestem w pracy... Na szczęście mam jednak trochę dni wolnych, więc będziemy starać się wykorzystywać je do maksimum. Na pewno zrobimy sobie jakąś jednodniową wycieczkę. Może np. do Torunia, bo nigdy tam nie byłem... Słyszałem, że do naprawdę ładne miasto, więc chyba warto się wybrać i spędzić trochę czasu na nadwiślańskich bulwarach... Na pewno zrobimy sobie wypad nad nasze jezioro, takie z czyściutką wodą i lasem zaraz za plażą... Myśleliśmy też o jakimś krótkim wypadzie nad morze, ale chyba ze względu na przeprowadzkę i planowane z nią wydatki, nie uda nam się tego planu zrealizować. Najważniejsze są priorytety. W końcu już dwa lata czekamy na nasze wspólne gniazdko i w te wakacje nasze marzenie się ziści :) W weekend pierwszy raz, tak na serio, przeglądaliśmy oferty mieszkań w Poznaniu i kilka nawet nam się spodobało. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na samą przeprowadzkę jesteśmy raczej przygotowani, bo już od dawna kupowaliśmy sobie różnego rodzaju domowe sprzęty, które poukładane w kartonach składujemy w naszych garażach.

To, co napisałem powyżej, na pewno w żaden sposób nie łączy się z tym, co przeczytacie w tym akapicie. W międzyczasie znowu mieliśmy kryzys i rozstanie. Świat mi się zawalił. Przecież ja żyć bez Niego nie mogę! Myślałem już, że to koniec, ale jednak udało nam się wszystko pozbierać i kompleksowo wyjaśnić jeszcze tego samego dnia... To wszystko nie jest na moje nerwy (Billy, Twoje chyba też :P), więc mam nadzieję, że takiej sytuacji już nigdy sobie nie zafundujemy. Jak dwóch już od dawna dorosłych facetów może robić sobie takie rzeczy? To wychodzi samoczynnie, niestety..

Dobra, koniec biadolenia... To wszystko, to po prostu wina wysokiej temperatury w tym czasie :) Wytłumaczenie bardzo dobre :D

Do napisania!

9 komentarzy:

  1. oj tak, kryzysy i rozstania nie są i na moje nerwy... no ale fajnie, że wszystko sobie wyjaśniliście, trzeba walczyć o to, co się ma, zwłaszcza fajnie jeśli obie strony to doceniają :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sansenoi, będzie dobrze - trzymam za Ciebie kciuki.
      U nas trochę wygląda to tak, że po każdej kłótni doceniamy nasz związek jeszcze bardziej :)

      Usuń
  2. Pewnie znowu za dużo pracowałeś? Tak nie można. Praca, pracą, ale to rodzina jest najważniejsza. My też jedziemy nie długo do Krakowa i Katowic, a w sierpniu do Czech. Ogólnie od początku roku tak jeździmy. Szkoda, że na typowe wakacje w tym roku nas nie stać. Byłem w Toruniu, ładna starówka. Pamiętajcie by odwiedzić ojca Tadeo. Na pewno ucieszy się z waszej wizyty hihi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz Michał, etat muszę wypracować :P w Krakowie nigdy nie byłem, więc też chętnie zabrałbym tam mojego Billy'ego, a przy okazji moglibyśmy pobawić się trochę w Energylandii :) byliście tam?

      Usuń
    2. Też mamy plany, żeby tam jechać. Może uda nam się dotrzeć w tym roku. Od nas to jakieś 150 km. Kraków jest szary, brudny, taki zaniedbany, ale mimo wszystko lubię to miasto.

      Usuń
  3. Warto przede wszystkim rozmawiać i wyjaśniać sobie jakieś zgrzyty czy kwasy pozdrawiam was chłopaki :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj rzeczywiście można byłoby doznać szoku po przejściu do kolejnego akapitu. Własne mieszkanko to fajna sprawa ☺ życzę powodzenia na swoim😊

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytając tego posta odnoszę się trochę do sowich przeżyć nowe lokum, praca, mijanki w domu o niepotrzebne nikomu kłótnie i chwile stracone w ciszy - Pamiętaj jednak! gdy będzie Ci smutno i smutek weźmie Cię w objęcia PAMIĘTAJ, że jesteś potrzebny komuś drugiemu do szczęścia! :D
    I teraz uśmiech proszę ;D

    OdpowiedzUsuń

Nie krępuj się - komentuj, sugeruj, zostaw po sobie ślad...